W ramach VI Szczecińskiego Spotkania z Dreszczykiem odbył się spacer z przewodniczką Joanną Grycko pt. „Masoni i inne szczecińskie tajne ugrupowania”. Tytuł ten przyciągnął wiele szczecinianek i szczecinian, którzy z ciekawością przysłuchiwali się opowieściom regionalistki o wolnomularskiej przeszłości Szczecina.
Wszystko zaczęło się pod starym wejściem do Teatru Polskiego przy ul. Swarożyca. To tam według dokumentów mieściła się Loża Pod Trzema Cyrklami, która swoje ogrody udostępniała mieszkańcom miasta, by w pięknych i aromatycznych warunkach mogli podziwiać leniwy ruch Odry.
Jako że masoni byli ludźmi światłymi i walczącymi z ciemnotą intelektualną, włączali się w ruch kulturalny miasta celem edukacji warstw niższych społeczeństwa. Jednym z ważniejszych przedstawicieli szczecińskiego wolnomularstwa był Carl Gottfried Loewe, kompozytor, śpiewak i organista w kościele św. Jakuba.
Niestety obecnie po dawnej Loży nic nie pozostało. Na całe szczęście została uwieczniona przez Clarę Kettlitz, a akwarela jej autorstwa znajduje się obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego w Szczecinie. Podobnie jest zresztą z grafiką Henry’ego Winklesa i Bernharda Petersa, którzy zostawili potomnym widok z ogrodów loży na Zamek Książąt Pomorskich.
Samych lóż w dawnym Szczecinie było więcej niż jedna – ludzie mający czas i pieniądze grupowali się w celu pomocy najuboższym lub wzajemnej edukacji. Można wymienić, m.in.:
- Lożę „L’union” (pol. Jedność) – w rycie francuskim,
- Lożę „Pegasus und Schiff” (pol. Pegaz i okręt) – pod zwierzchnictwem Pruskim,
- Lożę „Drei goldene Anker zu Liebe und Treue” (pol. Trzy złote kotwice za miłość i wierność) – dwie loże połączone w jedną, pracujące pod auspicjami Prus,
- Lożę „Tempel des Friedens” (pol. Świątynia pokoju) – również pod opieką niemiecką
- … i wiele, wiele innych.
Niestety wraz z dojściem nazistów do władzy, wolnomularstwo zostało zakazane i tak nastąpił powolny regres lóż na terenie Szczecina. Na całe szczęście pozostawili po sobie wiele elementów architektonicznych, których odnalezienie, jak się okaże, nie jest takie trudne.
Stojąc na środku pl. Grunwaldzkiego z łatwością odnajdziemy na fasadach kamienic takie symbole masońskie jak:
- słońce (symbol dnia, światła rozumu; tzw. małe światło wolnomularskie),
- cyrkiel i ekierkę (wielkie światło wolnomularskie: cyrkiel symbolizuje wyczucie proporcji, norm, dynamiki budowania i projektowania, miarę zdolności, dążenie i panowanie nad kreską; węgielnica/ekierka symbolizuje porządek, uczciwość i szczerość),
- orły (symbol wzniosłości, odwagi, wytrwałości),
- trzy tarcze w herbie (symbol siły i obrony).
Rzecz jasna nie mamy pewności, czy w tych budynkach rzeczywiście pracowali lub żyli masoni, lecz jest to ewidentny dowód ich wpływu na tkankę miasta.
Miejscami, a właściwie budynkami, które istnieją do dziś i w których – jak wiemy – mieściły się loże są dzisiejszy Dom Kultury „Nowa Dekadencja” (daw. Dom Kolejarza) oraz budynek Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego przy ul. Staromłyńskiej. Jednak oba te budynki nie przyciągają oka przechodzących z uwagi na prostotę fasad. Na zewnątrz nie widać żadnych symboli czy płaskorzeźb nawiązujących do przeszłości tych miejsc, nie mówiąc już o późniejszym dostosowywaniu wnętrz do potrzeb nowych instytucji tam się mieszczących.
Nowością jest jednak reaktywacja Loży „Trzy Cyrkle” w październiku tego roku. Przez zupełny przypadek (dla niektórych zapewne podejrzany) nasze VI Szczecińskie Spotkanie z Dreszczykiem poświęcone sekretnym organizacjom zbiegło się z utworzeniem/odrodzeniem w Szczecinie loży masońskiej. Loża Trzy Cyrkle na Wschodzie Szczecina będzie pracować w Rycie Szkockim Dawnym i Uznanym pod auspicjami Wielkiego Wschodu Polski. Nie wiemy jednak – przynajmniej na ten moment – gdzie znajduje się siedziba owej Loży i pewnie będziemy musieli trochę poczekać nim zauważymy jej wpływy na mieszkańców i mieszkanki miasta.
Pisząc ten artykuł, korzystałem z wiedzy zdobytej podczas spaceru z p. Joanną Grycko oraz z portalu www.wolnomularstwo.pl